sobota, 16 kwietnia 2016

Rozdział 7
Celina;
-Ja....Nie mogę nie zrozum mnie źle ale w wcześniejszych związkach nie okładało mi się dobrze. Po prostu mam złe myśli. I nie chcę żeby tak było między mną a tobą. Zbyt bardzo mi na tobie zależy. 
-Oki rozumiem. 
Wiedziałam że robię mu przykrość ale mam złe wspomnienia z chłopakami. 
Kilka dni później 
Z Leną miałyśmy wrócić do szkoły. Tak bardzo nie chciałam idź do nowej szkoły. Chciałam dalej latać samolotem na każdy inny kontynent. Z Leną miałam chodzić do tej samej klasy. Lena już od dobrych kilku dni  opowiadała mi o wszystkich w szkole. Mówiła z kim mam się trzymać a od kogo idź z wielkim łukiem. Już dawno wszystko zapomniałam. Johann również miał idź do szkoły gdyż miał dwa dni wolnego. Przeważnie była to środa i wtorek. Przez resztę dni uczył się internetowo. Już dawno sprowadziłam się do nowego domu, był on bardzo blisko domu państwa Fortangów. Pierwsza moja lekcja to biologia uczyła ją nasza wychowawczyni. Po zajęciu miejsc, siedziałam koło Leny. 
Nauczycielka miała nam coś ważnego do powiedzenia. 
-Dzień dobry dzieci mam nadzieję że odpoczęliście. Do naszej klasy dołączą dwie osoby Celina Robertsen.I Bartek...-Nie dane było jej dokończyć gdyż do sali wszedł chłopak. 
-Przepraszam za późnienie. 
-Nic nie szkodzi. O to wasz nowy kolega. 
Gdy przyjrzałam mu się bliżej to rozpoznałam w nim kogoś o kim już dawno chciałam zapomnieć. Wszystkie wspomnienia wróciły ze zdojoną siłą. Przez całą lekcję czułam jego spojrzenie na sobie. 
Przez cały dzień skutecznie go omijałam. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek to wyleciałam jak poparzona z klasy. Jak najszybciej chciałam znałeś się w domu. Gdy w szatni ubierałam się to poczułam jak ktoś odejmuje mnie w pasie od tyłu, i jak ktoś bardzo szybko obraza mnie w jego stronę. 
-Hey,piękna.-Nie mogłam w to uwierzyć był to Bartek. Chciałam zacząć krzyczeć pomocy ale gdy zobaczył co chcę zrobić to od razu zakrył usta ręką. 
-Jak będziesz grzeszna to nic ci nie będzie. 
Po czym puścił mnie w pasie i zabrał rękę z moich ust. Za plecami Bartka parę metrów dalej zobaczyłam Johanna jak gadał z jakim kolegą. Spojrzałam na niego, chyba wyczuł mój wzrok bo się odwrócił w moją stronę. Spojrzałam na niego z wzrokiem wojacącym o pomoc. Już po chwili zobaczyłam jak idzie w moją stronę. 
-Hey, kochanie.-Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. -Idziemy już ?
-Tak, już skończyłam. 
Gdy już poszliśmy na bezpieczną odległość to puściłam rękę Johanna. 
-Dziękuję ci bardzo. Gdy by nie ty to nie wiem co by cię stało. 
-Spoko. Podrzucić się do domu? Samochodem jestem.
-Tak  
Przepraszam za to że mnie nie było ale potrzebowałam chwili odpoczynku. Ale już jestem, bardzo proszę o komentarze gdyż one bardzo mnie motywują.
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz