środa, 24 lutego 2016

Prolog 

Celina:

Wszystko się zmienia, burzy jak domek z kart, znów mam to wszystko zostawić bo oni tak chcą i koniec tematu. Od małego żyję na walizkach, i nic nie wskazuje żeby było inaczej. Tym razem padło na Norwegię. Wracam do domu,do moich korzeni, z Norwegii wyjechałam mają 6 lat. W Niemczech zostawiam chłopaka ale przede wszystkim koleżanki. Nie mam przyjaciółki od serca bo nigdy nie zostajemy w danym kraju dłużej niż 4 miesiące. Teraz miało być inaczej, rodzice mówili ale przede wszystkim obiecali że to już ostatni raz, trzymam ich za słowo. Mamy się zatrzymać u przyjaciół rodziców gdyż nasz dom jeszcze nie jest gotowy do mieszkania.Podobno mają oni syna w moim wieku, ciekawe czy mnie polubi?Będąc w samolocie rozmyślałam jak to będzie czy mnie polubią ? Jak to wszystko będzie wyglądać myślą tak nad tym zasnęłam. Dopiero obudziła mnie mama która powiedziała:

-Już jesteśmy na miejscu.

Nie śmiało się uśmiechnęłam i czekałam aż wylądujemy. Trochę się denerwowałam ale czułam że będzie dobrze, w końcu to ty miałam zacząć nowe życie.

 

 Nie umiem pisać prologów ale mam nadzieję że jakoś wyszedł. Jest to moje pierwsze opowiadanie i mam nadzieję że nie ostatnie. 

3 komentarze:

  1. Hej ho hej ho. Jestem jestem bo Johan. Prolog cudny i nie narzekaj mi tu, bo bardzo fajny masz styl.
    Weny i zapraszam do siebie na złudzenie siódme http://utonolemwtwoichsnach.blogspot.com/2016/02/zudzenie-siodme.html
    Buźka

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka! :)
    Rozumiem Cię doskonale, prologi to też moja słaba strona, ale Ci wyszedł naprawdę świetnie. Masz u mnie wielkiego plusa za Johanna. Zaczyna się interesująco i jestem ciekawa jak dalej potoczy się życie Celiny.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*
    Jeżeli masz czas i chęci to zapraszam na moje opowiadanie, z Forfangiem w roli głównej :)
    with-my-eyes-shut.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Prologi to prologi... ciężko je stworzyć, a przynajmniej mnie. Ale jak już zaczęłaś to pójdzie z górki.
    A co do wstępu. Życie na walizkach jest ciężkie, mam nadzieję, że w końcu uda jej się zagrzać jakieś miejsce na dłużej. O wiele dłużej.

    Pozdrawiam.
    http://life-is-bittersweet-symphony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń