sobota, 26 marca 2016

Rozdział 5 
Celina
Turniej 4 skoczni leci jak burza. Johann w tym turnieju w ogóle nie wschodził z podium. Dziś miały odbyć się sylwestra. A że skoczkowie mają  jutro konkurs, to miała to być kameralna impreza, po jednym kieliszku szampana i koniec.Stojąc przed walizką szukałam jakieś kreacji. 
-Widzę że nie wiesz co się ubrać?-Nawet nie wiem skąd tu dzieła się Lena.
-Tak to prawda.
-Czekaj, ja chyba coś powinnam mieć. A tak wo gule to music dziś ładnie wyglądać.
-Tak wiem. 
Po dłuższych poszukiwaniach znaleśliśmy tą jedyną. Lena miała ich zdecydowanie za dużo. Ja już bym dawno coś znalazła to Lena ta za długa a ta taka i owaka.
    Po tym wszystkim poszłam z Leną na du gdzie czekali chłopcy. Przed całą imprezę tańczyłam z każdym tylko nie z Johannem. Kiedy wybiła 12 poszliśmy na pole obejrzeć fajerwerki. Kiedy impreza się skończyła chłopcy postanowili udać się do klubu. Tak więc spędzaliśmy kilka następnych godzin. Kiedy siedziałam podszedł do mnie Johann i poprosił mnie do tańca. Kiedy przeciskaliśmy się przed tłum z głośników poleciała wolna piosenka. Zarzuciłam ramiona na jego szyi. A jego ręce powędrowały na moje biodra.
-Pięknie wyglądasz-usłyszałam tusz nad moim uchem. Jego oddech łaskotał mój karg. Po dłuższej chwili odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam kręcić biodrami w rytm muzyki. Widziałam ten jego uśmiech, jego ręce powędrowały na moje pośladki. Przybliżyłam się do niego, i pozwoliłam mu całować moją szyję. Jego ręce błądziły po całym moim ciele, a z pocałunkami wschodził coraz to niżej. 
-Wychodzimy z stąd ?-To pytanie wydobyło się z ust Johanna.
-Tak-Po zabraniu rzeczy zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy przejechaliśmy na miejsce Johann zapłacił za taxi. Wchodząc do windy obydwoje rzuciliśmy się na siebie. 

Z góry przepraszam za błędy. Wesołych Świąt i widzimy się w następną sobotę.
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz

sobota, 19 marca 2016

Rozdział 4
Celina
Czułam cię tak dobrze. Jego ręce błądziły po moich plecach. Czułam jego pocałunki były takie delikatne. Z czasem robiły się zach-ładniejszy namiętne. Pocałunkami wschodził coraz to niżej. Nie wiem ile to trwało ale było mi dobrze. Usłuchałam kroki, Johann chyba też bo odkoszyliśmy od siebie jak poparzeni. Widziałam strach w jego oczach. Nic nie powiedział tylko pociągnął mnie za sobą. Schowaliśmy się za jakimiś dużymi kartonami. Kiedy już ochroniarz poszedł odechnelam z ulgą. 
-Chodź wracamy-Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Johanna.Nic nie odpowiedziałam tylko przytagnełam głową. Przed całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, w klubie też się unikaliśmy. Tak pozostało aż to rana. 
 Następny dzień
Promienie słońca przedostawały się do pokoju. Powoli otwierałam oczy strasznie bolała mnie głowa po wczorajszej imprezie. Zdecydowanie za dużo wybiłam. Lewinie stałam z łóżka i udałam się do łazienki. Po pooranym prysznicu marzyłam  tylko o kawie i tabletkach przeciwbólowych. Wchodząc na du do jadalni. Usiadłam koło Leny która i tak nie była w dobrym stanie. 
-Gdzie wczoraj byłaś? Długo się nie było.
-Przewietrzyć się byłam.
-Tylko
-Tak-Już miałam jej dość
-Nie powiedziałabym Johann też zniknął w tym samym czasie. A jak prześliście to byliście tacy dziwni
-Dziwni?-Czy aż tak to było po mnie widać
-Więc co się wydarzyło między wami?-Jaka ona jest ciekawska
-Nic, kompletnie nic-Nie chciałam żeby się dowiedziała że się z jej bratem całowałam. 
-Nie jesteś dobra w kłamaniu. Już wystarczająco się znam żeby wiedzieć kiedy mówić prawdę a kiedy nie.
-Całowałam cię z twoim bratem. Pacuje ci-Już nie wytrzymałam
-Wiedziałam że to kiedyś nastąpi ale nie myślałam że tak szybko.
-Co?-Teraz to ja byłam w lekkim szoku
-No co widzie jak na siebie patrzycie.Ślepa nie jestem.Opowiadaj jak było?
-Sama nie wiem 
-Jak to nie wiesz?
-No bo to mój przyjaciel ale z drugiej strony super mi się z nim całowało.
-Opowiadaj 
I tak oto gadaliśmy z pół godzinny. Po śniadaniu a raczej po obiedzie udaliśmy się do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam telefon. Była tam jedna wiadomość od Johanna
"Spotkajmy się dziś musimy pogadać"
Właśnie tej rozmowy obawiałam się najbardziej ale wiedziałam że mnie nie ominie. 
Odpisałam krótkie 
"okej"
Już po sekundzie odczytałam następną wiadomość
"To w parku za godzinę"
Godzina później
Szłam w stronę parku, już s daleka widziałam jak Johann siedzi na ławce i nad czymś myśli. 
-Hey-Głos strasznie mi się łamał, nie chciałam aby widział jak bardzo jestem zdenerwowana-To o czym chciałeś ze mną pogadać?-Dokładnie wiedziałam o czym ale chciałam aby ta rozmowa odbyła się jak najpóźniej.
-O tym co się stało w wczoraj 
-Więc co chcesz z tym zrobić?
-Nie wiem. Po prostu zapomnijmy o tej spawie...
-Po prostu bądźmy dalej przyjaciółmi-Zakończyłam za niego. 
-Okej. To co idziemy się przejdź?-Zmienił temat, byłam mu za to bardzo wdzięczna
-Tak. 
Spędziliśmy miły dzień, było tak jak dawniej.
Przepraszam za wszystkie błędy. Do następnego 
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz  

sobota, 12 marca 2016

Rozdział 3
Wigilia 
Celina 
Wszyscy od rana chodzi bardzo zdenerwowani, rodzice jedni i drudzy chcieli żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ja jak zawsze poszłam biegać, tylko ze od paru dni towarzyszy mi Johann. 
około 15 poszłam się powoli przygotowywać.   
Ubrana i gotowa zeszłam na du. Wszyscy już tam byli. Kolacja przebiegła w świetnej atmosferze. Potem  przyszedł czas na prezenty.Od Leny zostałam torebkę, od rodziców nowe buty a od państwa Forfangów sukienkę. Na sam koniec przyszedł czas na prezent od Johanna. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. 
-Mówiłaś ze nigdy nie byłaś na zawodach wiec teraz masz szansę. 
-Dziękuję. 
Na nic więcej nie było mnie stać zostałam bilety na wszystkie konkurs czterech skoczni, i bransoletkę która mi się podobała, była to ta sama co w galerii. Najlepsze było to że Lena jechała z nami. 
Dzień wyjazdu 
Cały dzień chodziłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Od rana zaczęłam się pakować i kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać. Po długiej podróży wreszcie dojechaliśmy do hotelu. Po drodze poznałam wiele ciekawych osób między innymi trenera, sztab szkoleniowy oraz skoczków. Pokój miałam z Leną. Na następny dzień były treningi i kwalifikacje. Wygrał je Andreas Wellinger. Ja z Leną w tym czasie poszliśmy zwiedzać miasto. O mały włos się nie zgubiliśmy. Następny dzień był o niebo ciekawszy. Konkurs. Walka wyła niezwykle zacięta. Wygrał Johann, drugi był Kraft a trzeci Wellinger. Po całej tej dekoraci poszliśmy świętować do klubu. Przetańczyłam prawie cały wieczór z Johannem. Najlepiej mi się z nim tańczyło. Aż nagle zaczęła z głośników lecieć wolna piosenka. Gdy tak się do niego tuliłam to miałam siarki na całym ciele. Po piosence wyszliśmy z klubu nie zauważalni, i Johann prowadził mnie na skocznię nie wiem nawet po co. Szliśmy na samą górę. Johann kazał mi zamknąć oczy. Nie pewnie to zrobiłam. Po 5 minutach odtworzyłam oczy. To co zobaczyłam zabrało mi wdech w piersiach. 
-Tu jest przepięknie 
-wiedziałem ze będzie ci się podobało. Chodź- Poosiągnoł  mnie w kierunku belki startowej. kazał mi tam usiądź a ja protestowałam. Po dłuższych namowach udało mu się mnie przekonać. Najpierw on usiał  a potem podał mi rękę, usiadłam nie pewnie. Czułam jak mnie obejmuje w talii żebym nie spadłam. Po dłuższej chwili patrzenia na miasto, odwróciłam głowę w kierunku Johanna. I to był błąd. Nasze twarze dzieliły milimetry, był tak blisko a nieodnoszenie daleko. Milimetry zaczęły się zmniejszać coraz to bardziej czułam jego oddech. Po chwili czułam jego usta na twoich. Były takie delikatne, miękkie i soczyste. Był to delikatny pocałunek, po oddaniu go zaczął robić się coraz to bardzie namiętny i zakłady.

Nie wiem ile to trwało ale było cudownie. Po dłuższej chwili otarliśmy swoje czoła o własne i uspakajamy oddechy. 
-Chyba musimy idź, będę nas szukać.
Nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową na tak. Pierwszy szedł Johann a ja za nim myślą o pocałunku. Chciałabym jeszcze raz spróbować jego ciepłych ust. Nie patrząc jak idę przewróciłam cię. po chwili już obok mnie był Johann. pomógł mi wyjść na górę gdzie nie ma schodów. I opar mnie o barierkę. I sprawdza czy mam skręconą kostkę która mnie strasznie boli. Po dłuższej chwili podnosi się i już jest na przeciwko mnie. Nie wiem co mną kieruje ale go całuję. Czuje jak się uśmiecha podczas pocałunków. Nawet nie wiem kiedy moje ręce są w jego włosach. A jego ręce wędrują po moich plecach.

Czytasz= komentujesz =motywujesz 
z góry przepraszam za błędy. Do następnego 

sobota, 5 marca 2016

Rozdział 2 
 Następny dzień
Johann 
Lewinie stałem z łóżka i poszedłem  do łazienki się oświeżyć. Potem do pokoju się przebrać i biegać. Nie za bardzo to lubiłem na ale święta nie mogę  przytyć bo taką formę trzeba trzymać. Nie po to pracowałem całe lato całe lato żeby teraz tak po prostu na drugą część PŚ mieć słabą formę w końcu zajmuję 1 miejsce w generalce. Mam reale szanse na zdobycie Turnieju Czterech Skoczni i kryształową kulę. Dobra koniec tego myślenia co będzie to będzie. Nie nastawiam się na jakieś wielkie sukcesy. Wchodząc do kuchni nikogo nie ma, to normalne moja rodzina to wielkie śpiochy. Zakładając buty sportowe stwierdziłem że pójdę biegać parkiem, dawno tam nie byłem.
Celina 
Tak jak zawsze poszłam biegać. Tylko dziś stałam trochę wcześniej. Za wcześniej jak na mnie. Nie wiem jak to się stało bo ja to wielki śpioch i do rannych ptaszków nie należę. Biegając po parku rozmyślałam o wszystkim i o niższym. Nagle poczułam jak mam nierówno pod nogami i jak zaraz runę na zimny i twardy betą. Byłam na to gotowa i zamknęłam oczy, czekałam aż to nastąpi. Ale nic takiego się nie stało, nie czułam tego twardego betonu  tylko coś cholernie przyjemnego. Powoli ale nie pewnie otworzyłam oczy i zobaczyłam znajomą mi twarz. Byłam w ramionach Johanna. Cholernie mi dobrze było w jego umięśnionych ramionach. Tak inaczej niż do tej pory. Dopiero teraz zobaczyłam te jego oczy i ten promienny uśmiech. Delikatnie tak tylko mug postawił mnie na ziemi. 
- Wszystko w początku
- Tak, chyba tak. Co ty tu robisz? -Nie spodziewałam cię jego tutaj i to jeszcze o tej godzinne. 
-O to samo mogę siebie zapytać
-Nie odwracaj kota ogonem.
Zaśmiał się letko i nic nie odpowiedziała. Ja też nie mam zamiaru mu ustąpić. 
-Biegam w końcu taka forma z ni kąt nie przychodzi a ty?- Po dłużej chwili w końcu się odezwał.
- Ja też biegam.

Resztę drogi biegliśmy razem. Fajnie nam się gadało. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Nawet nie wiem kiedy  byliśmy pod domem. Wchodząc usłyszeliśmy śmiech z kuchni i jak tylko przekroczyliśmy próg kuchni to ich miny z wesołych zrobiły się grobowe. I od razu zostaliśmy zalani falą pytań. 
- A gdzie to o tej godzinie się chodzi?-Mama jak zawsze musiała pytać.
-Biegać byłam, tak jak zawsze a stało się coś?
-Tylko biegać?-Tata jak zawsze musi coś dodać.
-tak-Byłam letko zła że mi nie ufali
- A ty Johann?
- Też byłam biegać. Dobrze wiesz o tym mamo. - Było widać  że też jest zły. Nie wiedziałam po co to całe przesłuchanie. 
-Portale plotkarskie mówią co innego- Oznajmiła Lena. - Jakie portale?-zapytał wyraźnie zdziwiony Johann.-Prawie wszystkie. Z resztą to sami poparzcie. -Wsiało mi się śmiać  na tych portalach były jedne i te same zdjęcia mnie i Johanna z parku gdy ten mi pomaga stać. A tytuły mówiły wszystkie to samo. Nowa dziewczyna Johanna. Nowa zdobycz Johanna. To była nie prawda, i jakoś udało nam się przekonać rodziców z pomocą Leny, która jako jedyna w tym całym wydarzeniu miała zdrowy rozsądek. Rodzice mieli jechać do jakieś tak koleżanki na cały dzień. A ja z Johannem mieliśmy zrobić zakupy, a Lena miała ozdobić cały dom na święta. Wędząc w sklepie robiliśmy zakupy według listy jaką zostaliśmy od rodziców a do krótkich ona nie należała. Po wyjściu z sklepu. Johann zapytał;
-Mam do siebie małą prośbę pomożesz mi kupić prezenty pod choinkę, bo od tego wszystkiego zapominałem.
- nie ma sprawy pomogę ci. 
Widać było te poczuł ulgę . I tak oto spędziliśmy w galerii 2 godzinny. Aż w końcu udało nam się wszystko kupić.Po powrocie do domu od razu naskoczyła mnie Lena. 
-Mam do siebie wielką prośbę. Ja muszę idź coś załatwić a została mi do ubrania choinka. Czy możesz to za mnie zrobić? 
- Tak. 
Po rozpakowaniu zakupów Johann poszedł na górę a ja została sama z choinką i kartonami z ozdobami na choinkę. Miałam wielki problem założeniem wielkiej gwiazdy na szybek choinki. To nie moja wina ze jestem niska. Poszłam do kuchni po krzesło i podstawiłam je koło choinki. Kiedy miałam już gwiazdę na czubku, to straciłam równowagę drugi raz w tym dniu i była już gotowa na zderzenie z podłogą. Poczułam to same przyjemne ramiona były to ramiona Johanna. On tu był nawet nie wiem kiedy tu się zjawił.  
Rozdział napisany mam nadzieję że się podoba. Z góry przepraszam za błędy. Do zobaczenia do następnego rozdziały. 
Czytasz=komentujesz=motywujesz