sobota, 16 kwietnia 2016

Rozdział 7
Celina;
-Ja....Nie mogę nie zrozum mnie źle ale w wcześniejszych związkach nie okładało mi się dobrze. Po prostu mam złe myśli. I nie chcę żeby tak było między mną a tobą. Zbyt bardzo mi na tobie zależy. 
-Oki rozumiem. 
Wiedziałam że robię mu przykrość ale mam złe wspomnienia z chłopakami. 
Kilka dni później 
Z Leną miałyśmy wrócić do szkoły. Tak bardzo nie chciałam idź do nowej szkoły. Chciałam dalej latać samolotem na każdy inny kontynent. Z Leną miałam chodzić do tej samej klasy. Lena już od dobrych kilku dni  opowiadała mi o wszystkich w szkole. Mówiła z kim mam się trzymać a od kogo idź z wielkim łukiem. Już dawno wszystko zapomniałam. Johann również miał idź do szkoły gdyż miał dwa dni wolnego. Przeważnie była to środa i wtorek. Przez resztę dni uczył się internetowo. Już dawno sprowadziłam się do nowego domu, był on bardzo blisko domu państwa Fortangów. Pierwsza moja lekcja to biologia uczyła ją nasza wychowawczyni. Po zajęciu miejsc, siedziałam koło Leny. 
Nauczycielka miała nam coś ważnego do powiedzenia. 
-Dzień dobry dzieci mam nadzieję że odpoczęliście. Do naszej klasy dołączą dwie osoby Celina Robertsen.I Bartek...-Nie dane było jej dokończyć gdyż do sali wszedł chłopak. 
-Przepraszam za późnienie. 
-Nic nie szkodzi. O to wasz nowy kolega. 
Gdy przyjrzałam mu się bliżej to rozpoznałam w nim kogoś o kim już dawno chciałam zapomnieć. Wszystkie wspomnienia wróciły ze zdojoną siłą. Przez całą lekcję czułam jego spojrzenie na sobie. 
Przez cały dzień skutecznie go omijałam. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek to wyleciałam jak poparzona z klasy. Jak najszybciej chciałam znałeś się w domu. Gdy w szatni ubierałam się to poczułam jak ktoś odejmuje mnie w pasie od tyłu, i jak ktoś bardzo szybko obraza mnie w jego stronę. 
-Hey,piękna.-Nie mogłam w to uwierzyć był to Bartek. Chciałam zacząć krzyczeć pomocy ale gdy zobaczył co chcę zrobić to od razu zakrył usta ręką. 
-Jak będziesz grzeszna to nic ci nie będzie. 
Po czym puścił mnie w pasie i zabrał rękę z moich ust. Za plecami Bartka parę metrów dalej zobaczyłam Johanna jak gadał z jakim kolegą. Spojrzałam na niego, chyba wyczuł mój wzrok bo się odwrócił w moją stronę. Spojrzałam na niego z wzrokiem wojacącym o pomoc. Już po chwili zobaczyłam jak idzie w moją stronę. 
-Hey, kochanie.-Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. -Idziemy już ?
-Tak, już skończyłam. 
Gdy już poszliśmy na bezpieczną odległość to puściłam rękę Johanna. 
-Dziękuję ci bardzo. Gdy by nie ty to nie wiem co by cię stało. 
-Spoko. Podrzucić się do domu? Samochodem jestem.
-Tak  
Przepraszam za to że mnie nie było ale potrzebowałam chwili odpoczynku. Ale już jestem, bardzo proszę o komentarze gdyż one bardzo mnie motywują.
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz

sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 6
Celina 
Ranek 
Obudziły mnie promienie słońca które spadały do mojego pokoju. Głowa strasznie mnie bolała i tej chwili marzyłam o tabletkach przeciw bólowych. Po przetarciu oczów już lepiej coś widziałam, to co zobaczyła przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po całym pokoju były porozrzucane ubrania, łóżko wyglądało jakby przeszło po nim tornado. Na łóżku była kartka od razu rozpoznałam pismo Johanna.  "Musimy pogadać jestem na treningu mam nadzieję że się złapię przed konkursem, nie chciałem się budzić słodko spałaś". Próbowałam sobie przypomnieć co się na imprezie działo, pamiętam wszystko do momentu fajerwerek  a potem urywek tańca w klubie oraz to jak się całowaliśmy w windzie. Zaraz co całowaliśmy się jak do tego doszło to nie wiem alkohol  zrobił swoje. Wychodząc spod kołdry owinęłam się kołdrą i poszłam do łazienki ubrać się i doprowadzić do stanu używalności. Wychodząc z łazienki zauważyłam jak do pokoju wchodzi Lena.
-No widzę że nie źle zabalowałaś. 
-Proszę się Lena nawet mi o tym nie mów. Kompletnie nic nie pamiętam .
-No tyle co ty wczoraj wypiłaś to ja się nie dziwię. 
- Miałaś mnie pilnować 
- Przepraszam ale poszłam się bawić z Andre a tego co widziałam to  super się bawiłaś z Johannem. Jak noc?
- Chyba dobrze z tego co tam pamiętam a pamiętam niewiele. 
Potem Lena pomogła mi sprzątać pokój. Konkurs wygrał Johann. Czyli nie nowość. 
Ostatni konkurs, wręczenie orła:
Przed ten cały czas nie miałam czasu pogadać z Johannem. Albo to on nie miał czasu albo ja. Umówiliśmy się że pogadamy po dekoracji. Kiedy przyszedł czas na dekorację to oglądałam ją z zaciekawieniem z chłopakami oraz z Leną. Kiedy Johann po odebraniu orła, musiał udzielić kilku wywiadów. Chłopcy już dawno poszli a Lena gdzieś się w tłumie ulotniła. Poszczekam jak  Johann skończy i podeszłam mu  pogratulować.
-Gratulacje
-Dzięki
Po prostu nie wytrzymałam i pocałowałam Johann. Tak bardzo pragnęłam jego ust. Po tym pocałunku wszystko sobie przypomniałam.Poczułam jak odejmuje moją talię a ja zarzucam ręce na jego szyję. 
Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie gdyż zabrakło nam oddechu . 
-Zostaniesz moją dziewczyną ?-Nie spodziewałam się takiego pytania 
-Ja....
Z góry przepraszam za błędy, do zobaczenia do soboty. 
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 5 
Celina
Turniej 4 skoczni leci jak burza. Johann w tym turnieju w ogóle nie wschodził z podium. Dziś miały odbyć się sylwestra. A że skoczkowie mają  jutro konkurs, to miała to być kameralna impreza, po jednym kieliszku szampana i koniec.Stojąc przed walizką szukałam jakieś kreacji. 
-Widzę że nie wiesz co się ubrać?-Nawet nie wiem skąd tu dzieła się Lena.
-Tak to prawda.
-Czekaj, ja chyba coś powinnam mieć. A tak wo gule to music dziś ładnie wyglądać.
-Tak wiem. 
Po dłuższych poszukiwaniach znaleśliśmy tą jedyną. Lena miała ich zdecydowanie za dużo. Ja już bym dawno coś znalazła to Lena ta za długa a ta taka i owaka.
    Po tym wszystkim poszłam z Leną na du gdzie czekali chłopcy. Przed całą imprezę tańczyłam z każdym tylko nie z Johannem. Kiedy wybiła 12 poszliśmy na pole obejrzeć fajerwerki. Kiedy impreza się skończyła chłopcy postanowili udać się do klubu. Tak więc spędzaliśmy kilka następnych godzin. Kiedy siedziałam podszedł do mnie Johann i poprosił mnie do tańca. Kiedy przeciskaliśmy się przed tłum z głośników poleciała wolna piosenka. Zarzuciłam ramiona na jego szyi. A jego ręce powędrowały na moje biodra.
-Pięknie wyglądasz-usłyszałam tusz nad moim uchem. Jego oddech łaskotał mój karg. Po dłuższej chwili odwróciłam się do niego plecami i zaczęłam kręcić biodrami w rytm muzyki. Widziałam ten jego uśmiech, jego ręce powędrowały na moje pośladki. Przybliżyłam się do niego, i pozwoliłam mu całować moją szyję. Jego ręce błądziły po całym moim ciele, a z pocałunkami wschodził coraz to niżej. 
-Wychodzimy z stąd ?-To pytanie wydobyło się z ust Johanna.
-Tak-Po zabraniu rzeczy zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Kiedy przejechaliśmy na miejsce Johann zapłacił za taxi. Wchodząc do windy obydwoje rzuciliśmy się na siebie. 

Z góry przepraszam za błędy. Wesołych Świąt i widzimy się w następną sobotę.
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz

sobota, 19 marca 2016

Rozdział 4
Celina
Czułam cię tak dobrze. Jego ręce błądziły po moich plecach. Czułam jego pocałunki były takie delikatne. Z czasem robiły się zach-ładniejszy namiętne. Pocałunkami wschodził coraz to niżej. Nie wiem ile to trwało ale było mi dobrze. Usłuchałam kroki, Johann chyba też bo odkoszyliśmy od siebie jak poparzeni. Widziałam strach w jego oczach. Nic nie powiedział tylko pociągnął mnie za sobą. Schowaliśmy się za jakimiś dużymi kartonami. Kiedy już ochroniarz poszedł odechnelam z ulgą. 
-Chodź wracamy-Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Johanna.Nic nie odpowiedziałam tylko przytagnełam głową. Przed całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, w klubie też się unikaliśmy. Tak pozostało aż to rana. 
 Następny dzień
Promienie słońca przedostawały się do pokoju. Powoli otwierałam oczy strasznie bolała mnie głowa po wczorajszej imprezie. Zdecydowanie za dużo wybiłam. Lewinie stałam z łóżka i udałam się do łazienki. Po pooranym prysznicu marzyłam  tylko o kawie i tabletkach przeciwbólowych. Wchodząc na du do jadalni. Usiadłam koło Leny która i tak nie była w dobrym stanie. 
-Gdzie wczoraj byłaś? Długo się nie było.
-Przewietrzyć się byłam.
-Tylko
-Tak-Już miałam jej dość
-Nie powiedziałabym Johann też zniknął w tym samym czasie. A jak prześliście to byliście tacy dziwni
-Dziwni?-Czy aż tak to było po mnie widać
-Więc co się wydarzyło między wami?-Jaka ona jest ciekawska
-Nic, kompletnie nic-Nie chciałam żeby się dowiedziała że się z jej bratem całowałam. 
-Nie jesteś dobra w kłamaniu. Już wystarczająco się znam żeby wiedzieć kiedy mówić prawdę a kiedy nie.
-Całowałam cię z twoim bratem. Pacuje ci-Już nie wytrzymałam
-Wiedziałam że to kiedyś nastąpi ale nie myślałam że tak szybko.
-Co?-Teraz to ja byłam w lekkim szoku
-No co widzie jak na siebie patrzycie.Ślepa nie jestem.Opowiadaj jak było?
-Sama nie wiem 
-Jak to nie wiesz?
-No bo to mój przyjaciel ale z drugiej strony super mi się z nim całowało.
-Opowiadaj 
I tak oto gadaliśmy z pół godzinny. Po śniadaniu a raczej po obiedzie udaliśmy się do pokoju. Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam telefon. Była tam jedna wiadomość od Johanna
"Spotkajmy się dziś musimy pogadać"
Właśnie tej rozmowy obawiałam się najbardziej ale wiedziałam że mnie nie ominie. 
Odpisałam krótkie 
"okej"
Już po sekundzie odczytałam następną wiadomość
"To w parku za godzinę"
Godzina później
Szłam w stronę parku, już s daleka widziałam jak Johann siedzi na ławce i nad czymś myśli. 
-Hey-Głos strasznie mi się łamał, nie chciałam aby widział jak bardzo jestem zdenerwowana-To o czym chciałeś ze mną pogadać?-Dokładnie wiedziałam o czym ale chciałam aby ta rozmowa odbyła się jak najpóźniej.
-O tym co się stało w wczoraj 
-Więc co chcesz z tym zrobić?
-Nie wiem. Po prostu zapomnijmy o tej spawie...
-Po prostu bądźmy dalej przyjaciółmi-Zakończyłam za niego. 
-Okej. To co idziemy się przejdź?-Zmienił temat, byłam mu za to bardzo wdzięczna
-Tak. 
Spędziliśmy miły dzień, było tak jak dawniej.
Przepraszam za wszystkie błędy. Do następnego 
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz  

sobota, 12 marca 2016

Rozdział 3
Wigilia 
Celina 
Wszyscy od rana chodzi bardzo zdenerwowani, rodzice jedni i drudzy chcieli żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ja jak zawsze poszłam biegać, tylko ze od paru dni towarzyszy mi Johann. 
około 15 poszłam się powoli przygotowywać.   
Ubrana i gotowa zeszłam na du. Wszyscy już tam byli. Kolacja przebiegła w świetnej atmosferze. Potem  przyszedł czas na prezenty.Od Leny zostałam torebkę, od rodziców nowe buty a od państwa Forfangów sukienkę. Na sam koniec przyszedł czas na prezent od Johanna. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. 
-Mówiłaś ze nigdy nie byłaś na zawodach wiec teraz masz szansę. 
-Dziękuję. 
Na nic więcej nie było mnie stać zostałam bilety na wszystkie konkurs czterech skoczni, i bransoletkę która mi się podobała, była to ta sama co w galerii. Najlepsze było to że Lena jechała z nami. 
Dzień wyjazdu 
Cały dzień chodziłam uśmiechnięta od ucha do ucha. Od rana zaczęłam się pakować i kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zabrać. Po długiej podróży wreszcie dojechaliśmy do hotelu. Po drodze poznałam wiele ciekawych osób między innymi trenera, sztab szkoleniowy oraz skoczków. Pokój miałam z Leną. Na następny dzień były treningi i kwalifikacje. Wygrał je Andreas Wellinger. Ja z Leną w tym czasie poszliśmy zwiedzać miasto. O mały włos się nie zgubiliśmy. Następny dzień był o niebo ciekawszy. Konkurs. Walka wyła niezwykle zacięta. Wygrał Johann, drugi był Kraft a trzeci Wellinger. Po całej tej dekoraci poszliśmy świętować do klubu. Przetańczyłam prawie cały wieczór z Johannem. Najlepiej mi się z nim tańczyło. Aż nagle zaczęła z głośników lecieć wolna piosenka. Gdy tak się do niego tuliłam to miałam siarki na całym ciele. Po piosence wyszliśmy z klubu nie zauważalni, i Johann prowadził mnie na skocznię nie wiem nawet po co. Szliśmy na samą górę. Johann kazał mi zamknąć oczy. Nie pewnie to zrobiłam. Po 5 minutach odtworzyłam oczy. To co zobaczyłam zabrało mi wdech w piersiach. 
-Tu jest przepięknie 
-wiedziałem ze będzie ci się podobało. Chodź- Poosiągnoł  mnie w kierunku belki startowej. kazał mi tam usiądź a ja protestowałam. Po dłuższych namowach udało mu się mnie przekonać. Najpierw on usiał  a potem podał mi rękę, usiadłam nie pewnie. Czułam jak mnie obejmuje w talii żebym nie spadłam. Po dłuższej chwili patrzenia na miasto, odwróciłam głowę w kierunku Johanna. I to był błąd. Nasze twarze dzieliły milimetry, był tak blisko a nieodnoszenie daleko. Milimetry zaczęły się zmniejszać coraz to bardziej czułam jego oddech. Po chwili czułam jego usta na twoich. Były takie delikatne, miękkie i soczyste. Był to delikatny pocałunek, po oddaniu go zaczął robić się coraz to bardzie namiętny i zakłady.

Nie wiem ile to trwało ale było cudownie. Po dłuższej chwili otarliśmy swoje czoła o własne i uspakajamy oddechy. 
-Chyba musimy idź, będę nas szukać.
Nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową na tak. Pierwszy szedł Johann a ja za nim myślą o pocałunku. Chciałabym jeszcze raz spróbować jego ciepłych ust. Nie patrząc jak idę przewróciłam cię. po chwili już obok mnie był Johann. pomógł mi wyjść na górę gdzie nie ma schodów. I opar mnie o barierkę. I sprawdza czy mam skręconą kostkę która mnie strasznie boli. Po dłuższej chwili podnosi się i już jest na przeciwko mnie. Nie wiem co mną kieruje ale go całuję. Czuje jak się uśmiecha podczas pocałunków. Nawet nie wiem kiedy moje ręce są w jego włosach. A jego ręce wędrują po moich plecach.

Czytasz= komentujesz =motywujesz 
z góry przepraszam za błędy. Do następnego 

sobota, 5 marca 2016

Rozdział 2 
 Następny dzień
Johann 
Lewinie stałem z łóżka i poszedłem  do łazienki się oświeżyć. Potem do pokoju się przebrać i biegać. Nie za bardzo to lubiłem na ale święta nie mogę  przytyć bo taką formę trzeba trzymać. Nie po to pracowałem całe lato całe lato żeby teraz tak po prostu na drugą część PŚ mieć słabą formę w końcu zajmuję 1 miejsce w generalce. Mam reale szanse na zdobycie Turnieju Czterech Skoczni i kryształową kulę. Dobra koniec tego myślenia co będzie to będzie. Nie nastawiam się na jakieś wielkie sukcesy. Wchodząc do kuchni nikogo nie ma, to normalne moja rodzina to wielkie śpiochy. Zakładając buty sportowe stwierdziłem że pójdę biegać parkiem, dawno tam nie byłem.
Celina 
Tak jak zawsze poszłam biegać. Tylko dziś stałam trochę wcześniej. Za wcześniej jak na mnie. Nie wiem jak to się stało bo ja to wielki śpioch i do rannych ptaszków nie należę. Biegając po parku rozmyślałam o wszystkim i o niższym. Nagle poczułam jak mam nierówno pod nogami i jak zaraz runę na zimny i twardy betą. Byłam na to gotowa i zamknęłam oczy, czekałam aż to nastąpi. Ale nic takiego się nie stało, nie czułam tego twardego betonu  tylko coś cholernie przyjemnego. Powoli ale nie pewnie otworzyłam oczy i zobaczyłam znajomą mi twarz. Byłam w ramionach Johanna. Cholernie mi dobrze było w jego umięśnionych ramionach. Tak inaczej niż do tej pory. Dopiero teraz zobaczyłam te jego oczy i ten promienny uśmiech. Delikatnie tak tylko mug postawił mnie na ziemi. 
- Wszystko w początku
- Tak, chyba tak. Co ty tu robisz? -Nie spodziewałam cię jego tutaj i to jeszcze o tej godzinne. 
-O to samo mogę siebie zapytać
-Nie odwracaj kota ogonem.
Zaśmiał się letko i nic nie odpowiedziała. Ja też nie mam zamiaru mu ustąpić. 
-Biegam w końcu taka forma z ni kąt nie przychodzi a ty?- Po dłużej chwili w końcu się odezwał.
- Ja też biegam.

Resztę drogi biegliśmy razem. Fajnie nam się gadało. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Nawet nie wiem kiedy  byliśmy pod domem. Wchodząc usłyszeliśmy śmiech z kuchni i jak tylko przekroczyliśmy próg kuchni to ich miny z wesołych zrobiły się grobowe. I od razu zostaliśmy zalani falą pytań. 
- A gdzie to o tej godzinie się chodzi?-Mama jak zawsze musiała pytać.
-Biegać byłam, tak jak zawsze a stało się coś?
-Tylko biegać?-Tata jak zawsze musi coś dodać.
-tak-Byłam letko zła że mi nie ufali
- A ty Johann?
- Też byłam biegać. Dobrze wiesz o tym mamo. - Było widać  że też jest zły. Nie wiedziałam po co to całe przesłuchanie. 
-Portale plotkarskie mówią co innego- Oznajmiła Lena. - Jakie portale?-zapytał wyraźnie zdziwiony Johann.-Prawie wszystkie. Z resztą to sami poparzcie. -Wsiało mi się śmiać  na tych portalach były jedne i te same zdjęcia mnie i Johanna z parku gdy ten mi pomaga stać. A tytuły mówiły wszystkie to samo. Nowa dziewczyna Johanna. Nowa zdobycz Johanna. To była nie prawda, i jakoś udało nam się przekonać rodziców z pomocą Leny, która jako jedyna w tym całym wydarzeniu miała zdrowy rozsądek. Rodzice mieli jechać do jakieś tak koleżanki na cały dzień. A ja z Johannem mieliśmy zrobić zakupy, a Lena miała ozdobić cały dom na święta. Wędząc w sklepie robiliśmy zakupy według listy jaką zostaliśmy od rodziców a do krótkich ona nie należała. Po wyjściu z sklepu. Johann zapytał;
-Mam do siebie małą prośbę pomożesz mi kupić prezenty pod choinkę, bo od tego wszystkiego zapominałem.
- nie ma sprawy pomogę ci. 
Widać było te poczuł ulgę . I tak oto spędziliśmy w galerii 2 godzinny. Aż w końcu udało nam się wszystko kupić.Po powrocie do domu od razu naskoczyła mnie Lena. 
-Mam do siebie wielką prośbę. Ja muszę idź coś załatwić a została mi do ubrania choinka. Czy możesz to za mnie zrobić? 
- Tak. 
Po rozpakowaniu zakupów Johann poszedł na górę a ja została sama z choinką i kartonami z ozdobami na choinkę. Miałam wielki problem założeniem wielkiej gwiazdy na szybek choinki. To nie moja wina ze jestem niska. Poszłam do kuchni po krzesło i podstawiłam je koło choinki. Kiedy miałam już gwiazdę na czubku, to straciłam równowagę drugi raz w tym dniu i była już gotowa na zderzenie z podłogą. Poczułam to same przyjemne ramiona były to ramiona Johanna. On tu był nawet nie wiem kiedy tu się zjawił.  
Rozdział napisany mam nadzieję że się podoba. Z góry przepraszam za błędy. Do zobaczenia do następnego rozdziały. 
Czytasz=komentujesz=motywujesz 
         

sobota, 27 lutego 2016

 Rozdział 1
Celina:
Wychodząc z lotniska uderzyło we mnie zimne powietrze panujące w Norwegii. W końcu jest zima. Której nie lubię.Jadąc do nowych sąsiadów trochę się denerwowałam, gdzieś ta pewność siebie wyparowała, wtedy kiedy jej najbardziej potrzebowałam. Jadąc tak taksówką podziwiałam piękne norweskie krajobrazy. Będąc przed domem sąsiadów, twierdziłam że mają piękny dom:
  Nagle z tego pięknego domu wyszła kobieta około czterdziestki z mężem i dziewczyną która na moje oko miała tyle samo lat co ja.
-Witajcie. Cieszę się że już jesteście. Mam nadzieje że podróż udana, zapraszam do środka pewnie zmęczeni jesteście.- Już od pierwszego zdania tą kobietę polubiłam.
-Hey Lena jestem a ty?
-Celina.
Po dłuższej rozmowie twierdziłam że jest podobna do swojej matki.
Po wspólnym obiedzie poszłam z Leną na spacer. Oprowadzała mnie po okolicy, muszę przyznać że Norwegia jest piękna nawet zimą. Opowiadała mi o rodzinie, szkole i sobie. Dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy o jej samej. Bardzo dużo opowiadała o swoim bracie- Johannie. Który ma przyjechać na święta już jutro. Po powrocie do domu , Lena pokazała mi mój tymczasowy pokój.Oprowadziła mnie po domu, już mniej wiecej wiedziałam gdzie co się znajduje.Po tym całym ciężkim dniu poszłam do łazienki gdzie zmyłam cały makijaż, potem do wanny gdzie zmyłam cały dzisiejszy dzień. Potem oddalam się w krainę snu. 
Następny dzień:
Stałam rano jak zwykle o godzinie 7. Obrałam się i poszłam biegać tak jak to miałam zwyczaju. Biegłam parkiem w którym wczoraj byłam z Leną. Po powrocie poszłam do łazienki wsiąść szybki prysznic. Po zejściu na du. Zobaczyłam że wszyscy byli tasy jascy inni niż zawsze. Wsiałam sobie kromki i zaczęłam robić sobie śniadanie. 
- Co ty się dzieje? Że wszyscy są tacy nerwowi. -zapytałam Lenę która kończyła jedź śniadanie. Jako jedyna w tym całym zamierzaniu była w miarę normalna. 
- Dziś Johann przyjeżdża a rodzice zawsze tak mają jak ktoś przyjeżdża.  Nawet nie wiesz co tu było jak ty miałaś z rodzicami przyjechać. To normalne widowisko musisz się do tego przyzwyczajać. 
- Acha -Tylko na tyle było mnie stać.
- Będzie za jakąś godzinę. Może dwie. 
Nic już nie odpowiedziałam tylko letko się uśmiechnęłam, i poszłam na górę do swojego pokoju. 
Po dwóch godzinach słyszę jak mama mnie woła. Powoli podnoszę cię z łóżka i idę na du. A tam wszyscy stoją przy oknie, widok był kosmiczny każdy się chwał że by coś zobaczyć jak gdy gwiazda jakaś przyjechała. 
-Chodź Johann przyjechał- Nigdy nie widziałam mamy takiej szczęśliwej, jak gdy coś się niezwykłego stało. To tylko brat Leny, zwykły chłopak.Uśmiechnęłam się i podeszłam do okna stał tam samochód
pewnie jego. A obok on wysoki chłopak o brązowych włosach postawionych na żelu. Były one idealnie ułożone. A on sam był przystojny nie powiem ze nie. Nawet nie wiem kiedy znalazł się w domu. Chyba za dużo rozmyślam. Był on w objęciach Leny, która mu gratulowała ostatniego zwycięstwa. 
-Johann poznaj naszych nowych sąsiadów któryż niedługo będą mieszkać koło nas. Dopóki ich dom nie będzie gotowy będą mieszkać tutaj z nami.To jest Katarzyna moja wielka przyjaciółka za czasów szkolnych. A to jej mąż Sławek i ich córka która jest w twoim wieku.Celina 
-Wiem mamo Lena wszystko mi wczoraj przez telefon wyśpiewała. 
-Okej. To rozbieraj się i chodź na obiad. 
Gdy wszyscy zaczęli idź w stronę kuchni zatrzymał mnie Johann.
-Hey Celina tak? Lena miała rację że ładna jesteś.-Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć taki przystojny chłopak mówi mi że jestem ładna to jest coś.
-Dzięki-Tylko tyle odpowiedziałam i poszłam szybko do kuchni żeby nie zobaczył moich rumieńców. 
Przy stole Johann opowiadał o konkursach, lotach i o wielu innych rzeczach.Po skończonym obiedzie przyszedł czas na organizacji świat. Wyszło tak że mama i pani Ania miały robić w kuchni potrawy na wigilię. Tata i pan Daniel mieli ozdobić dom na zewnątrz. Lena miała ubrać choinę i ozdoby świąteczne w całym domu. A ja i Johann mieliśmy jechać do super marketu po zakupy. Każdy miał się za czystko zabrać jutro. Więc następny dzień mam cały zajęty. Po tym wszystkim poszliśmy oglądać telewizje. Do wieczora nic się już takiego nie działo. Idąc spać nie wiedziałam że następny dzień przyniesie tyle przygód. 

Z góry przepraszam za błędy. Nam nadzieję że się podoba  mój rozdział. Dla mnie jest okej. Następny już w sobotę. 
Czytasz=komentujesz=motywujesz     
       

środa, 24 lutego 2016

Prolog 

Celina:

Wszystko się zmienia, burzy jak domek z kart, znów mam to wszystko zostawić bo oni tak chcą i koniec tematu. Od małego żyję na walizkach, i nic nie wskazuje żeby było inaczej. Tym razem padło na Norwegię. Wracam do domu,do moich korzeni, z Norwegii wyjechałam mają 6 lat. W Niemczech zostawiam chłopaka ale przede wszystkim koleżanki. Nie mam przyjaciółki od serca bo nigdy nie zostajemy w danym kraju dłużej niż 4 miesiące. Teraz miało być inaczej, rodzice mówili ale przede wszystkim obiecali że to już ostatni raz, trzymam ich za słowo. Mamy się zatrzymać u przyjaciół rodziców gdyż nasz dom jeszcze nie jest gotowy do mieszkania.Podobno mają oni syna w moim wieku, ciekawe czy mnie polubi?Będąc w samolocie rozmyślałam jak to będzie czy mnie polubią ? Jak to wszystko będzie wyglądać myślą tak nad tym zasnęłam. Dopiero obudziła mnie mama która powiedziała:

-Już jesteśmy na miejscu.

Nie śmiało się uśmiechnęłam i czekałam aż wylądujemy. Trochę się denerwowałam ale czułam że będzie dobrze, w końcu to ty miałam zacząć nowe życie.

 

 Nie umiem pisać prologów ale mam nadzieję że jakoś wyszedł. Jest to moje pierwsze opowiadanie i mam nadzieję że nie ostatnie. 

poniedziałek, 22 lutego 2016

Bohaterowie 

Celina Robertsen

Ma 18 lat. Wielka fanka siatkówki. Wesoła, miła trochę szalona dziewczyna o pięknym uśmiechu. 

Johann Andre Fortang 

Ma 18 lat. Przystojny chłopak który kocha swoją pasję-skoki.

 

Wszystko się zmienia kiedy obok przeprowadza się piękna sąsiadka. Obydwoje po trudnym dziesinstwie i przeżyciach zaczynają wszystko od nowa.